...

...

25 sierpnia 2014

Rozdział 23

Oczami Carmen:

- Dlaczego on mnie nie rozumie? - łkam w ramię mojej mentorki. Zanim pojawiła się Janet przez dobrych kilka godzin nie wychodziłam z pokoju. Nic nie mówiła, po prostu przytuliła mnie i zamówiła u awoksy gorącą czekoladę. Jest nezastąpiona.

- Ciiii... Nie myśl już o tym. Faceci tacy są - pociesza mnie kobieta. Awoksa przynosi gorący napój i zbożowe ciasteczka, lekko się uśmiechając. Ma śliczne brązowe włosy i jasnoniebieskie oczy, porusza się z gracją. Ciekawe przez co musiała przejść zanim się tu znalazła. Nigdy nie myślałam o tragedii, która spotkała awoksy. Jest nawet większa niż tragedia trybutów.

- Dziękuję - szepczę, więc tylko one mogą mnie usłyszeć.

- Nie becz już. Za kilka godzin wracasz z Leanderem na arenę. - Mentorka wraca do swojego tradycyjnego sposobu bycia. Ma rację, wkrótce odbędzie się wywiad. Na samo wspomnienie show, które oglądałam w telewizji, robi mi się niedobrze. Nie chcę po raz kolejny oglądać tego, co stało się podczas Igrzysk.

- Linia chyba przygotowała dla ciebie coś specjalnego. - Te słowa zwracają moją uwagę. Wcale nie zastanawiałam się, co założę na siebie na czas występu przed kamerami, teraz jednak rozbudza się we mnie ciekawość.

- Co to takiego? - pytam, przygryzając wargę, chwilowo zapominając o zmartwieniach.

- Chodź, zobaczysz. Myślę, że już czas zacząć się szykować - odpowiada kobieta i wyciąga do mnie dłoń.

*

- Ona... jest niesamowita - szepczę, kiedy Linia odsłania przed nami efekty swojej pracy, założone na połyskujący w świetle lamp manekin.

Długa, czarna suknia połyskuje w świetle za sprawą powszywanych w lekki materiał maleńkich diamentów. Jest przewiązana długą, białą szarfą, związaną z tyłu w kokardę i ciągnącą się po ziemi. Góra sukienki ma głębokie wcięcie na dekolcie zaszyte czarną koronką, dół natomiast jest zwiewny i połyskliwy, nieustannie falujący. Kiedy robię w niej piruet, miękki zwiewny materiał otacza mnie jak wody czarnego jeziora.

Nigdy nie przypuszczałam, że jakieś ubranie z Kapitolu może mnie tak zachwycić. A jednak, we wszystkich ubiorach tworzonych przez moich stylistów czuję się wyśmienicie, nie tylko pięknie wyglądają, są też niesamowicie wygodne. Gdy zakładam na stopy czarne buty na obcasie, stylistka zabiera się za tworzenie na mojej głowie fantazyjnej fryzury. Zbiera moje włosy w niedbały kok, który ozdabia białą, szyfonową kokardą, łudząco podobną do szarfy którą jestem przewiązana w pasie. W tym czasie Austin zabiera się za makijaż. Miękkimi pędzelkami i wacikami kreśli na mojej twarzy niebanalne wzory. 

Spoglądając w lustro nie mogę powstrzymać westchnienia zachwytu. Ze zmasakrowanej trybutki przeistoczyłam się w zabójczą piękność. Obcasy dodają mi wzrostu, makijaż podkreśla moje rysy, suknia sprawia, że unoszę się ponad wszystkim. Jestem boginią.

- Dziękuję - mówię po raz kolejny, tym razem do Linii i Austina. - Jak wy to robicie? To jest cudowne.

- Nie, Carmen. To ty jesteś cudowna - za moimi plecami rozlega się głos, którego nie mogłabym pomylić z żadnym innym. Odwracam się powoli, a ocean czerni w istocie sukni podąża za mną.

Podchodzę do niego niespiesznie, licząc upływające sekundy. Zatrzymuję się dopiero kilkadziesiąt centymetrów od jego ciała, unoszę rękę i uderzam go dłonią prosto w twarz. Za nami rozlegają się oburzone szepty ekipy. Mężczyzna chwieje się, ale nie mówi ani słowa w swojej obronie. Podchodzę jeszcze bliżej. Teraz jestem zaledwie kilka centymetrów od niego, stykamy się nosami. Wdycham jego zapach, wypełniam tym każdy skrawek mojego jestestwa. W końcu nie mogę wytrzymać, pokonuję jeszcze tych kilka centymetrów i wpijam się w jego usta.

Mam wrażenie, że jest trochę zaskoczony. Na pewno spodziewał się oskarżeń, obelg, ale nie tego. Mimo to oddaje pocałunek z niespotykaną pasją. Jego usta są suche i popękane, moje delikatne i miękkie, pokryte delikatnym błyszczykiem. Nasze języki spotykają się, walczą o dominację. Mayson wplata delikatnie palce w misternie ułożone włosy na mojej głowie. Słyszymy trzask zamykanych drzwi, katem oka dostrzegam, że zostaliśmy sami. Nasze ciała splatają się ze sobą, zapachy mieszają się, kolory bledną, wybucha pożar. Nie możemy jednak pozwolić, żeby to zaszło za daleko.

- Mayson... - odrywam się od niego i spoglądam mu w oczy. Widzę w nich płomień pożądania i miłości. - Muszę iść.

- Tak, masz rację - szepcze mężczyzna lekko zachrypniętym głosem i całuje mnie w policzek. - Poradzisz sobie?

- Tak - odpowiadam bez zastanowienia. - Wygrałam igrzyska, a nie poradzę sobie jednym prezenterem?

Mayson uśmiecha się delikatnie i całuje mnie w szyję. Wzdłuż mojego kręgosłupa przechodzi dreszcz. - Weź łuk - szepcze w moja skórę. Odpowiadam mu tylko zduszonym westchnieniem, kompletnie wytrącona z równowagi. Mam wrażenie, że on wie jak na mnie działa.

- Odprowadzić cię za scenę? - dodaje.

- Nie możesz się narażać. - Reaguję już całkowicie trzeźwo. - Zaufaj mi.

- Zawsze ufałem.

*

Kiedy na scenę wychodzą Vanessa, Linia, Austin i Janet, nagrodzeni gromkimi brawami, zostaję sama. Na szczęście sukienka jest dość długa, więc nikt nie zauważy, że drżą mi kolana. Spoglądam jeszcze raz w lustro, ale styliści wykonali świetną robotę. Nie ma czego poprawiać. Kilka razy biorę głęboki oddech i czuję jak okrągła tarcza wynosi mnie na scenę.

Oślepia mnie blask reflektorów. Jak przez mgłę dociera do mnie głos Leandera Spottera, jednak chwytam jego wyciągniętą dłoni i uśmiecham się promiennie w stronę kamer i publiczności. Prezenter rzuca kilka anegdot, garść dowcipów, a potem siadamy na przygotowanych przez realizatorów bogato zdobionych fotelach. Ryk publiczności jest tak donośny, że pod naszymi stopami drży scena. Światła ciemnieją, a ja zaczynam się trząść. Gdy na ekranie pojawia się godło Panem, uświadamiam sobie, że nie chcę po raz kolejny tego oglądać, nie jestem na to przygotowana. Dlaczego nie ma obok mnie Maysona?

Przez pół godziny oglądamy zdarzenia sprzed Igrzysk ze mną w roli głównej. Dożynki, wywiady, prezentację przed sponsorami. Co chwilę na ekranie przewija się Mayson, w końcu był nieodłączną częścią tej historii. Śmieję się w duchu, że nikt z tych osób nie zna prawdziwego zakończenia, jednak do moich oczu napływają łzy, kiedy realizatorzy pokazują sceny spod Rogu Obfitości i naszą dalszą walkę na arenie. Straciłam pamięć... Nie mogę uwierzyć, że jad pająków tak zniszczył mój mózg - zapomniałam o wszystkim, o Igrzyskach, o rodzinie, o Maysonie... Kiedy nadchodzi moment katastrofy w jaskini, jedna samotna łza spływa mi po policzku. To takie realistyczne, ale jak mantrę powtarzam sobie w duchu, że on żyje.

Film się kończy, widzowie wiwatują, a ja składam kilka skromnych ukłonów i wycofuję się do podium prowadzona przez Janet. Trzęsą mi się nogi, nie mogę zebrać myśli. Na scenę wkracza prezydent, powitany burzą oklasków. Za Snowem wchodzi mała dziewczynka w złotej sukieneczce, niosąca białą jedwabną poduszeczkę na której spoczywa złota korona.

Zaczyna kręcić mi się w głowie, światła migają mi przed oczami. Gdy prezydent podchodzi, aby mnie uhonorować, widzenie zaczynają utrudniać mi czarne plamy. Osuwam się na podłogę. Wokół narastają okrzyki przerażenia mieszkańców Kapitolu, w tym zaskoczona narracja prezentera, a obok mnie kucają dwie postacie - Janet i Snow. W ostatnim przebłysku świadomości spoglądam prosto w jego zimne oczy.

***
"Już nigdy nie będzie można. Bo tak jak dzisiaj nie będzie już nigdy" 
~ Marcin Świetlicki – "Trzynaście"
Do moich uszu dobiega miękki głos szepczący moje imię. Uświadamiam sobie, że leżę na czyimś łóżku i spanikowana gwałtownie siadam, co skutkuje nagłymi zawrotami głowy. Opadam z powrotem na poduszki, a ktoś pochyla się nade mną. Gdy odzyskuję ostrość widzenia, rozpoznaję tą postać.

- Mayson... - szepczę, ale wątpię, czy coś zrozumiał, bo mam okropną chrypę.

- Spokojnie, już jesteś bezpieczna. Straciłaś przytomność tuż przed ukoronowaniem przez prezydenta. Przejdziesz do historii - śmieje się cicho mężczyzna. Spoglądam na niego. Ma podkrążone oczy i wymiętą koszulę.

- Dlaczego zawsze jedno z nas musi być nieprzytomne? - Również się śmieję. - Długo spałam?

- Jakieś... siedem godzin? - zastanawia się i spogląda kątem oka na zegarek. - Już prawie świta - mruczy do mojego ucha. Nie był to normalny szept, oj nie. Jego głos sprawił, że przez całe moje ciało przeszedł elektryzujący dreszcz. Wzrok Maysona powoli prześlizguje się po moim ciele, nadal odzianym w suknię z wywiadu, zatrzymując się na ustach. Powoli pochyla się nade mną, jego oczy płoną głodem. Całuję go intensywnie, jak nigdy wcześniej, czekam na zaproszenie. Gdy mężczyzna rozchyla usta, nasze języki się spotykają i chwilę później walczą o przewagę w namiętnym tańcu. Ocieramy się o siebie, moja dłoń manipuluje przy guzikach jego koszuli. Czy naprawdę musi być ich aż tak wiele? Mężczyzna odpina suwak mojej sukienki i spogląda mi głęboko w oczy, tak, że przeszywa mnie dreszcz.

- Jesteś pewna? - mruczy.

W odpowiedzi ściągam z niego koszulę i popycham go na drugą połowę łóżka, po czym siadam na nim okrakiem. Teraz to ja prowadzę.

- Tak pogrywasz? - uśmiecha się mężczyzna i pozbawia mnie resztek odzieży. To samo dzieje się z jego ubraniami. Chichoczę cicho, chyba po raz pierwszy w życiu. 

To niesamowite, jak bardzo można kogoś kochać. Przed Igrzyskami nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak Mayson. Z nim czuję się bezpiecznie. Jesteśmy jednością, nic nie może nas rozdzielić, nic. Nawet Snow i jego zastępy Strażników Pokoju, nawet Głodowe Igrzyska. Nawet śmierć.

_______________________
Dzisiaj cały rozdział z perspektywy Carmen. Wybaczcie, musiałam gdzieś wcisnąć te sceny :3 Grr, muszę trzymać palce z dala od klawiatury :) 
Przepraszam za wszelkie błędy, rozdział pisałam przy tej piosence. Teraz zabieram się za pisanie nowego fragmentu mojej książki... jestem na dobrej drodze! Właśnie zabiłam kolejną postać... ech, robi się ze mnie nowy George R. R. Martin. W każdym razie miłego czytania!

EDIT: Poprawione.

13 komentarzy:

  1. Wow, super. Ciekawa jestem jak to wszystko dalej się potoczy... co teraz będzie z Masonem ? Czy Carmen będzie wykorzystywana tak jak Finnick ? Co będzie ze związkiem Masona i Carmen ? Czekam na kolejne rozdziały, zżera mnie ciekawość. Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, taka scena! Nareszcie :D Nie myślcie, że jestem jakaś napalona czy coś, ale czekałam na taką sytuację międzi nimi :) Świetny rozdział, życzę weny! Pozdrawiam, Ewelina ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie piszesz! Widac, że to lubisz i oby tak dalej! Czekam na kolejny :)
    http://bailarina-de-color.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. zazdroszczę Ci talentu do pisania opowiadań, trzeba mieć niezłą wyobraźnie :) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam "Igrzyska", a to.opowiadanie na nich oparte jest super i bardzo dobrze napisane ;)

    zapraszam: gertrama.blogspot.com
    obserwujemy? odp u mnie ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oeju ten rozdział jest naprawdę niezły, genialny, świetny i wgl. Brak mi słów. Przepraszam, że dopiero teraz komentuje ale niestety nie miałam dostępu do komputera.
    Masz naprawdę zajebisty talen, szlifuj go!
    Pozdrawiam i życzę weny
    Paulla K
    Ps. przy okazji zapraszam na miniaturkę
    http://69-igrzyska-glodowe.blogspot.com/2014/08/pionek.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział idealny. Długość w sam raz, styl bardzo przystępny i ogólnie przyjemnie się czytaj. Pisz więcej, nie mogę się doczekać!

    http://memoires-et-des-roses.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super opowiadanie! Masz prawdziwy talent, więc go nie zmarnuj. :)
    Pozdrawiam!
    http://oliwiamofficial.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Taaa... musiałaś to dodać, co nie? ;) W każdym razue jak zawsze świetnie :)
    Idę kibicować! Poooooolska biało czerwoni!!! ~K.

    OdpowiedzUsuń
  10. Na pewno nie da się powiedzieć, że jest nudny, głupio, czy źle. Ale jakoś dziwnie się czuje, gdy ktoś nie pisze opowiadań na podstawie swoich pomysłów, tylko na książce, ale spoko.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za twój komentarz, głupio się czuję, gdy wszyscy mnie chwalą. A jeśli chodzi o mojego bloga, to najpierw chciałam się sprawdzić w jakimś fanfiku, a potem pomyślę nad opowiadaniem opartym na moim pomyśle, bo w planach mam jeszcze książkę. Pozdrawiam! :)

      Usuń
  11. świetnie piszesz, bardzo przyjemnie się czyta :)
    czekam z niecierpliwością na nastepną część :D

    justsayhei.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajnie piszesz, choć nienawidzę białego, drobnego tekstu na czarnym tle, przeczytałam do końca :)

    OdpowiedzUsuń

Czytelniku, zostaw po sobie ślad. Dla ciebie to tylko moment, a dla mnie twoja opinia jest ważna :)